16 listopada 2015

Stopklatka - stop życie [recenzja]





Początek spektaklu – na scenę wchodzi młody mężczyzna i zaczyna opowiadać swoją historię. Historię, która jest żywa, energiczna i skupiona na tym, co dzieje się tu i teraz. Nastoletnie życie, imprezy, znajomi, miłość, dziewczyna. Wszystko się dopiero rozkręca i zaczyna pędzić.

Jedna decyzja, jeden wybór, jeden krok.

I stop.

Stopklatka.

Wszystko wokół zwalnia.

Jak w filmie.

Tylko, że tym razem to nie jest film. Ale prawdziwe życie.

I dopiero w tym momencie poznajemy prawdziwego bohatera spektaklu – sparaliżowanego chłopaka na wózku inwalidzkim. Z jego ust wydobywa się jedynie dziwnie brzmiący, chrapliwy bełkot. Trudno rozróżnić co jest prośbą, grymasem, a co krzykiem. Teraz do głosu dochodzi wewnętrzny głos chłopaka. To on będzie nam towarzyszył.

Jak to jest być uwięzionym we własnym ciele? Jakie to uczucie, gdy krzyczysz z całych sił, a tak naprawdę nie wydobywasz z siebie ani jednego dźwięku? Jak długo można wytrzymać, będąc skazanym jedynie na towarzystwo wykończonej matki i odtwarzanego po raz setny tego samego filmu w tle? Ile wysiłku trzeba podjąć, by dać znać rehabilitantce, że tak naprawdę gówno wie o życiu?

Chłopak, który nie może wydobyć z siebie słowa ma godzinę (bo tyle trwa spektakl), by wyrzucić z siebie wszystko. Krzyczy. Bardzo często krzyczy. W głosie słychać żal i rozpacz. Później zapada cisza. I nagle chłopak wybucha śmiechem.  Dlaczego się śmieje? Może z tej cholernej bezsilności? A może, dlatego że nic innego mu nie pozostało?

Co ważne w spektaklu poruszony jest również aspekt wiary. Wszyscy wokół powtarzają „ciesz się, że w ogóle żyjesz” albo „nie rób tak, bo Bóg będzie się gniewał”. A wtedy ta niby bezbronna kukiełka odpowiada Bogu donośnym głosem „spierdalaj”…  


Sztuka nie należy do łatwych. Ani nie kończy się wraz z zejściem aktorów ze sceny. Zostaje z widzem na dłużej, w samotności i ciszy. Dopiero, gdy uświadomimy sobie, czego świadkami byliśmy przed chwilą spektakl można uznać za zakończony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz