9 maja 2018

O kobietach, które wszystko zaczynały od nowa [Kwiaty Boga - recenzja]





Karolina, Martyna, Joanna, Monika, Sylwia, Julia, Wolna Kobieta, Maya, Malwina, Hagar, Marysia, Natalia, Dziewczynka, Kocimiętka – tak swoje historie podpisały kobiety, które wyrwały się z piekła.
 

Oceniać jest bardzo łatwo, zwłaszcza stojąc z boku. Nieodpowiedzialne. Naiwne. Niewychowane. Puszczalskie. Szukające kolejnej przygody? Wpadające w następne ramiona. Żyjące od imprezy do imprezy. Z rodzin, w których alkohol był obecny od zawsze. I zawsze w zbyt dużych ilościach. Ale też te, które teoretycznie osiągnęły wszystko – zdobyły wykształcenie, wysokie stanowisko i uznanie. Tylko, że one po tym życiu poruszały się zupełnie po omacku. Bo często przez te wszystkie lata nie znalazła się ani jedna osoba, która chciałaby je przez nie bezpiecznie poprowadzić.


Czasem przychodzi taki moment, kiedy przy obiedzie zamiast „podaj mi sól” wymyka się „zniszczyłeś mi życie”. I te dziewczyny właśnie tak wybuchały, odchodząc od i tak wiecznie za słonej zupy.


1 maja 2018

Rozlana kawa i rozsypany cukier




Ławka przed uczelnią, prawie 25 stopni i kubek parującej jeszcze kawy w zasięgu ręki. Tej kawy, na której wypicie jak zwykle zabrakło czasu w porannym pośpiechu. I ta kolejna fałszywa nadzieja. Że niby po jej wypiciu będzie się bardziej chciało, niż nie.


Ale tak naprawdę od tej kawy wszystko się zaczyna…
Zaczyna się poranek po kilku przespanych godzinach.
Zaczyna się powolne otwieranie powiek, które wyjątkowo ważą więcej niż zazwyczaj.
Zaczyna się przerwa w pracy.
Zaczyna się pisanie nowego tekstu.
Od wyjścia na kawę zaczyna się pierwsze niewinne spotkanie. Bo przecież taki pretekst zawsze przejdzie. A później ta kawa staje się wspólnym rytuałem.