16 listopada 2016

Jak znaleźć motywację do pisania? - czyli o małych powrotach





Ponad 3 tygodnie temu świętowałam rok bloga. Były podsumowania, wielkie plany i mnóstwo motywacji. Wiele osób życzyło mi, żebym kolejny rok rozpoczęła z rozmachem i kolejnymi postami. Tylko, że tak jak wtedy było wielkie „bum” teraz jest wielkie „buu”. Mimo, że wcale nie miałam wyznaczonej ilości postów na tydzień, bo pisałam wtedy, kiedy miałam na to ochotę, to takiej przerwy jeszcze nie miałam. Przysięgam, że w kalendarzu mam spisane kilkanaście tematów, kilka nowych pomysłów i wyzwań – ta lista naprawdę jest dłuższa, od moich ostatnich paragonów ze sklepów. Już kilka razy siadałam przed komputerem, otwierałam nowy dokument tekstowy, stawiałam obok gorące kakao, po czym pisałam kilka zdań tylko po to, by chwilę później je usunąć. I w sumie sama nie wiem dlaczego tak się dzieje. Może dlatego, że wydaje mi się, że skoro ten rok był taki udany, to kolejny musi być tylko lepszy i tak bardzo chcę sprostać wymaganiom, które sama sobie postawiłam, że wszystko wydaje mi się jakieś nijakie i niewarte, żeby z kimś się tym podzielić. Albo może ostatnio nagromadziło mi się zbyt dużo obowiązków, które pochłonęły cały wolny czas. Czasem mam wrażenie, że przyjęło się, że za blogiem nie stoi człowiek, tylko maszyna do produkowania tekstów. A okazuje się, że przychodzi brak weny, natłok obowiązków, poczucie braku sensu, tego co się robi. I z jednej strony wiem, że to jest jak najbardziej w porządku i każdy może sobie na to pozwolić. Każdy może powiedzieć „nie chce mi się” albo „nie dzisiaj”. Gorzej tylko, jeśli czas mija, a z każdym kolejnym dniem wcale nic się nie zmienia. W każdym poradniku o blogowaniu na jednym z pierwszych miejsc jest punkt o systematyczności, która jest tak ważna. Patrząc na kolejne wpisy blogerów, których obserwuję robi mi się tak jakoś dziwnie. Trochę jakbym miała deja vu, bo przecież jeszcze niedawno, to ja dodawałam kolejny post i odpisywałam na komentarze. Przeglądam kolejne wpisy o dobrej organizacji i motywacji. Już kilka razy, sprawdzałam czy dobę można wyciągnąć i czasem nawet to mi się udawało. Dlatego chyba jednak nie jest to kwestia czasu.