27 grudnia 2015

Ja Cię kocham, a Ty śpisz!

I nagle jest „bum” i związek się rozpada. I albo to „ciekawe ile tak jeszcze pociągną?” w końcu znajduje swoją odpowiedź, albo okazuje się, że oni wcale nie byli taką idealną parą za jaką uchodzili. Nieważne. W każdym razie pojawia się kluczowe pytanie. Dlaczego się skończyło?

Powodów mogło być wiele. Każdy związek jest inny. Ale to nie jest tak, że nagle stwierdzamy, że osoba, którą kochamy, z którą mieliśmy być na zawsze, która jest częścią naszego serca, ot tak staje się nam obca. Tak się po prostu nie dzieje.

Bo to wcale nie jest tak, że kobieta odchodzi do innego. Że ten jedyny nagle jej się znudził, zbrzydł, osiwiał, czy jego żarty przestały ją śmieszyć. Bo przecież widziały gały, co brały. A co najważniejsze – kochała go. Ona wcale nie odchodzi do tego drugiego. Tylko co najważniejsze, odchodzi od tego pierwszego.









Nic co miało trwać wiecznie, nie kończy się bez powodu. Coś musiało być na rzeczy. Zacznijmy od tego, że kiedy czujemy się szczęśliwi w związku, gdy jesteśmy kochani i akceptowani to choćby przysłowiowe skały srały, to tej drugiej osoby nie zostawimy. Nie ma takiej opcji. Przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie wyrywa sobie części serca, prawda?

Kiedy jednak coś zaczyna się psuć, to uwierzcie mi, że kobieta nie lubi robić z siebie męczennicy i przyjmować wszystkich win tego świata na siebie. Co to, to nie. Kobieta naprawdę nie omieszka się upomnieć, że do cholery coś jest nie tak. I pewnie będzie się tak przypominać kilkanaście razy przy dobrych wiatrach. Ale w końcu znudzi jej się gadanie, jak do ściany. Bo czasem mam wrażenie, że nawet ta biedna ściana, by więcej zrozumiała. Któraś z kolei próba zwrócenia na siebie uwagi będzie tą ostatnią. Ostatnią, rozumiesz?






I nagle mimo, że jesteś u boku swojej rzekomo drugiej połówki, stajesz się bezpański. Może to kiepskie określenie, ale taka prawda. Mimo że każdy dzień spędzasz z nim, to tak naprawdę już nie jesteś jego. Już do siebie nie należycie. I wcale nie mam tutaj na myśli przedmiotowego traktowania.


I wcale nie odchodzi się, bo coś się wypaliło. Bo przestaliśmy kochać. Bo mieliśmy inne charaktery. Bo zbyt wiele nas dzieliło. Bo się kłóciliśmy. Bo się zmieniliśmy. Tylko dlatego, że ktoś, kto do tej pory był wszystkim, zaczął każdego dnia coraz bardziej stawać się niczym. 

5 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy post, szkoda, że tak mało osób go widzi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo ;3 miejmy nadzieję, że niedługo to się zmieni ^^

      Usuń
  2. tak, sama tego doświadczyłam, ludzie uważali pewien związek za ideał, a oni z dnia na dzień ze sobą zerwali.
    świetny post.
    http://berry-lifestyle.blogspot.be/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten post niezmiernie mnie zainteresował. Rzeczywiście, w wielu kwestiach się z Tobą zgadzam. Moim zdaniem idealne związki bardzo często rozpadają się w krótkim czasie, chociaż też nie należy zbytnio generalizować.
    Obserwuję, Twój blog mi się bardzo spodobał. :D
    Zapraszam tutaj:
    http://www.paryska-kawiarnia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się! IDealny związek nie istnieje, każdy ma swoje tajemnice, którę ukrywa się przed "światem"
    ---
    http://styluliczny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń