![]() |
źródło: wiadomości.wp.pl |
Tomasz Beksiński
Dziennikarz muzyczny, dla którego praca była jedyną sensowną formą odskoczni od życia, które wywoływało dreszcz grozy na ciele. Był takim artystą, a właściwie wszechartysyą, że nie sposób zaszufladkować go w jakiejś jednej dziedzinie. Jego głos prowadził słuchaczy przez muzyczne przestworza. Znany z "Wieczora z wampirem". Obcował z muzyką i pierwszy do niej docierał. Miał ten dziennikarski przywilej, że na jego biurku zawsze pojawiała się najnowsza płyta. A później on sam, dzielił się nią z odbiorcami.
Sam mówi, że lubi miasto, ale tylko nocą. Bo noc to czas bycia z samym sobą i własnymi myślami. W ciszy i w spokoju. Z dala od ludzi. Nienawidzi komputerów i wszystkiego co elektroniczne. Jako nastolatek w rodzinnym Sanoku rozwiesza klepsydry ze swoim nazwiskiem. Żył wśród ludzi, przemawiał do słuchaczy, a był samotny. Nienawidzi papierosów. Traktuje je jako zarazę. Jego relacje z ludźmi są trudne i krótkotrwałe, zwłaszcza jeśli rzecz dotyczy kobiet. Zaznacza, że żeby jego związek mógł przetrwać musiałby się związać z nadkobietą. Jeśli już ktoś go zainteresował, nie mógł być banalny. Bezradność wywołuje u niego histerię. Mówi, że w życiu trzeba spróbować wszystkiego. Próby samobójczej także. I nawet papierosa. Potrafi odnaleźć w życiu piękno, dobre dźwięki muzyki, sztukę, obraz i gówno. Dużo gówna, które go otacza.
Bycie emocjonalnym naadwrażliwcem jest jak stąpanie po cienkiej linii i ciągłe przenikanie granic. Z jednej strony czujesz świat bardziej i mocniej. Jest euforia i zachwyt drobiazgami, ulotnością życia. I jest upadek i dół. I przywieszanie własnego nekrologu na drzwiach. I odkręcenie gazu. I cały ten syf na świecie, który też widzi się przecież dwa razy bardziej niż inni. To taka przypadłość, która zarazem jest błogosławieństwem i przekleństwem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz